Jesteś tutaj: Start Konkurs wiedzy o spółdzielczości rolniczej i grupach producentów rolnych Konkursy Konkurs literacki „Książki z kuchnią w tle”.
^Powrót na górę
1. „Przygotowałam sobie wigilijną kolację: barszcz czerwony, słone paluszki, smażonego karpia, ziemniaki, surówkę z selera z orzechami i białe wino. Nie miałam opłatka. Ale też nie miałam się z kim nim łamać”.
2. „(…) tymczasem służba klasztorna powydobywała z wiklinowych koszów wino i przysmaki, a z czeladnej dziewki służebne poczęły wynosić misy pełne dymiącej jajecznicy, a okolone kiełbasami, od których rozszedł się po całej izbie mocny, a smakowity zapach wieprzowego tłuszczu”.
3. „A wczoraj było prawdziwe święto: zupa-krem z pieczarek, medaliony z polędwicy w sosie z madery, ryż, surówka z porów, selera, jabłek i ananasa, czerwone wino (wypiłam małą lampkę). Potem lody czekoladowe i bakaliowe, z płonącym cukrem, kawa. Zjadłam wszystkiego po trochu i myślałam, że pęknę”.
4. „W kociołkach bigos grzano; w słowach wydać trudno
Bigosu smak przedziwny, kolor i woń cudną;
Słów tylko brzęk usłyszy i rymów porządek,
Ale treści ich miejski nie pojmie żołądek.
Aby cenić litewskie pieśni i potrawy,
Trzeba mieć zdrowie, na wsi żyć, wracać z obławy”.
5. „Wołodyjowski rozochocił się bardzo i oficerów tudzież towarzystwo zaprosił na wieczerzę do siebie, a dla żołnierzy rozkazał wytoczyć jedną i drugą beczułkę palanki. Padło też kilka wołów, które wnet piec przy ogniskach poczęto”.
6. „Kiedyś, na przykład próbowałam zrobić dżem z wiśni, bo mnie Danka namówiła, że niby to prościzna. Mąż zabrał dzieci do kina, miałam więc wolne. Wydrylowałam z pięć kilogramów na oko, że mało mi kark nie strzelił razem z tymi pestkami od pochylonej pozycji bez przerwy, wrzuciłam wszystko do gara i miało być gotowe. Miało się tak powiem „pyrtolić” na lekkim gazie około dwóch godzin. Wyszłam więc tym czasie do łazienki wziąć sobie długą kąpiel, żeby ten obolały od drylowania kark wymoczyć”.
7. „Zagotować wywar z włoszczyzny Julienne (mrożonka - oczywiście) i kostki rosołowej. Z indyka, kury lub włoszczyźniany Można wykorzystać kurzy albo cielęcy wywar. Dodać ryż albo kaszę mannę, aby zagęścić zupę. Nie za dużo. Posiekać w dwóch równych częściach: świeży szczaw (duża garść) i lubczyk - górne liście. Zagotować w tym warzywnym lub drobiowym bulionie, w którym pławi się ryż lub kaszka. Zaciągnąć śmietaną. Schłodzić. Można podać z jajem na twardo. Ładnie wygląda z przepiórczymi jajeczkami. Koperek świeży, posiekany - konieczny!”.
8. „A potem całe rzędy stołów, nakrytych płóciennymi daszkami, a na nich zwoje kiełbas czerwonych i grubych kiej liny, wały żółtego sadła, boczki wędzone, płocie słoniny, szynki -spiętrzały się na kupach, a gdzie znów na hakach wisiały całe wieprzki wypaproszone i broczące jeszcze posoką, że trza było odganiać piesków, co się cisnęły. A w podle rzeźników, jako te braty rodzone, stali piekarze i na podesłanej grubo słomie, na wozach, na stołach, w koszach i gdzie się dało, leżały góry bochnów wielkich jak koła, placków żółtych, bułek, kukiełek…”.
9. „Powszechne są w Korei zupy serwowane wprost z piekieł. To znaczy: gorąca zupa nalewana jest do kamionkowych misek wyjętych z pieca, na stole pojawia się więc bulgocząca. I bardzo ostro przyprawiona. Zupy są gotowane na wywarze z suszonych rybek albo wyłuskanych małży, z dodatkiem pasty sojowej i pasty paprykowej. Reszta - dodatki decydujące o smaku i rodzaju - może być już różna. Może to być zupa z kurczakiem, wołowiną albo z wieprzowiną, rybami czy owocami morza i z warzywami - imbirem, czosnkiem, rzepa, dymką - co kto uważa. (…) Słowem wszystko to, co urodziło się na Półwyspie Koreańskim i w pobliżu (znaczy w morzu)”.
10. „Maryla jest doskonałą gospodynią. Próbuje teraz uczyć mnie gotowania, ale wydaje mi się, że nie będzie to łatwe W gotowaniu nie ma miejsca dla wyobraźni. Ciągle trzeba się trzymać jakimś tam przepisów i reguł. Gdy ostatnim razem piekłyśmy ciasto, zapomniałam dosypać mąki. Wtedy właśnie wymyśliłam piękną bajkę o nas. (…). Kiedy rozbijałam jajka do ciasta, łzy popłynęły mi po policzkach. Właśnie wtedy zapomniałam wsypać mąki i ciasto się zmarnowało. Sama przecież wiesz, że mąka jest najważniejszym składnikiem. (…) Na przykład w zeszłym tygodniu…Posłuchaj historii o sosie waniliowym do puddingu”.
11. „Pamiętam nastrój. Taki jakiś przedwojenny, letniskowy, pyszny. Piękny dzień, od rana pełen rozmów w kuchni. Wy, kobiety miałyście już od tygodnia ustalone menu. Zwyczajne, bez żadnych tam ekstrawagancji - zimne przekąski, z których najbardziej lubiłem śledzie na siekanych jajkach z sosem tatarskim własnej roboty, tatara na wielkim półmisku ułożonym w zgrabnych porcjach na jedną osobę, otoczonych drobniuśko siekanymi dodatkami. W każdy turban z mięsa była włożona połówka jajka sparzona wrzątkiem, w której leżało żółteczko, sałatki jarzynowe, pomidory wielkie jak plastry wędzonego schabu. Innych nie pamiętam, ale już tymi zakąskami można było się najeść po uszy.”
12. „Obiad zjedliśmy w środku. Pod drzewem, na zewnątrz było za gorąco, nawet pod parasolem, który tam przytaszczyłem z komórki. (…) W misach dostaliśmy tę tajemniczą zieloną zupę, a ziemniaki Piotrek postawił w jednej dużej glinianej misce pośrodku stołu. (…) Jedliśmy jak w „Chłopach” Reymonta.”